• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Myślisz o mieszkaniu na kredyt? Przygotuj się

Ewa Budnik
11 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Planując zakup mieszkania trzeba nie tylko odłożyć pewną kwotę pieniędzy, warto także przygotować drobiazgi, by stać się wiarygodnym dla banku. Planując zakup mieszkania trzeba nie tylko odłożyć pewną kwotę pieniędzy, warto także przygotować drobiazgi, by stać się wiarygodnym dla banku.

Badanie zdolności kredytowej, a potem oczekiwanie na kredyt, to zawsze stresujący moment w procesie zakupu nieruchomości. Stres można złagodzić, jeśli odpowiednio przygotujemy się do zaciągnięcia kredytu. Co wziąć pod uwagę? Nad czym popracować?



Czy uważasz, że ostre kryteria jakie stawia bank są konieczne?

Podstawa to wysokość zarobków, liczba osób na utrzymaniu i ilość spłacanych aktualnie kredytów, chociaż lista elementów, które bank bierze pod uwagę jest... dużo dłuższa. Na niemal wszystkie ma wpływ kredytobiorca.

Wkład własny. Nie ma wyjścia: trzeba go brać pod uwagę - niezależnie od tego czy kupujemy nieruchomość na rynku pierwotnym czy wtórnym. Zgodnie z zapisami rekomendacji S z 2013 roku od tego roku kredytobiorca musi mieć 10 proc. wkładu własnego przy zaciąganiu kredytu hipotecznego na zakup nieruchomości. Warto jednak pamiętać, że 2015 rok jest ostatnim, w którym przy zakupie pierwszego w życiu mieszkania na rynku pierwotnym, nawet przy najniższej dopłacie (10 proc. dla singla), wkład własny można pokryć z programu Mieszkanie dla Młodych. Od 2016 roku obowiązkowy wkład własny będzie wynosił już 15 proc., w 2017 - 20 proc. Warto też pamiętać, że im wyższy wkład własny, tym niższe tzw. LtV (stosunek obciążenia kredytowego do wartości mieszkania), a co za tym idzie niższa marża banku (niższe koszty sumaryczne dla nas).

Prowizja dla banku i ubezpieczenie kredytu.
Na to również trzeba mieć pieniądze. Jeśli nie ma akurat promocji, bank nie pożyczy pieniędzy, jeśli nie dostanie prowizji. Trzeba się liczyć z 2 - 3 proc. wydatkiem od pożyczanej kwoty.

- Dla przykładowego mieszkania za 220 tys. zł, na które klient pożycza 209 tys. zł będzie to od 4,2 do 6,3 tys. zł. Do tego może dojść jeszcze opłata za ubezpieczenie niskiego wkładu, np. 3,9 proc. od kwoty przekraczającej 80 proc. wartości nieruchomości
- wylicza Halina Kochalska z Open Finance. - Większość banków zdecydowała jednak o zamianie jednorazowych opłat za brakujący wkład własny, na podwyżkę marży do momentu spadku zadłużenia do 80 proc. LtV.

Sprawdź koszty zakupu mieszkania: cena mieszkania i koszty kredytu to nie wszystko - użyj kalkulatora w Serwisie Dom i Nieruchomości do wyliczenia kosztów okołotransakcyjnych przy zakupie mieszkania lub domu

Liczba osób na utrzymaniu.
Według danych pochodzących z Open Finance, zdecydowana większość banków nie będzie brała pod uwagę dziecka przed narodzinami. Sposób liczenia kosztów utrzymania gospodarstwa domowego koncentruje się głównie na pierwszej i drugiej osobie. Przeciętnie banki liczą po około 700-800 zł na pierwszego i drugiego członka rodziny, a już przy kolejnych wystarcza około 500 zł.

Spłacane kredyty.
Są istotnym i stałym obciążeniem dla domowego budżetu. Obniżą naszą zdolność kredytową.

- Najskuteczniejszym sposobem na poprawienie zdolności kredytowej jest wzrost dochodów. W praktyce to rozwiązanie jest jednak zwykle niewykonalne. Znacznie łatwiej poprawić swoją sytuację poprzez rezygnację z posiadanych już produktów kredytowych - wyjaśnia Jarosław Sadowski, z firmy Expander. - O ile to możliwe, przed wnioskowaniem o kredyt hipoteczny powinniśmy spłacić wszystkie wcześniejsze pożyczki i kredyty. Dotyczy to także zakupów ratalnych.

Po wprowadzeniu Rekomendacji T większe znaczenie niż koszty utrzymania ma dla banków relacja kredytów do dochodów. Ważne jest, aby obciążenia ratami kredytowymi nie przekraczały połowy dochodów, jeśli dochody są niższe lub równe średniej krajowej. Jeśli dochody przewyższają średnią krajową raty, mogą pochłaniać 65 proc. wpływów.

Warto spłacić posiadane kredyty, ale jednocześnie warto mieć dobrą historię kredytową. Banki skwapliwie ją analizują. Doświadczenie w regularnym spłacaniu zobowiązań jest bardzo dobrze widziane. Jeśli natomiast dochodziło do opóźnień w spłacie zadłużenia bankowego lub w SKOK-ach, w Biurze Informacji Kredytowej (BIK) będzie notka na ten temat. BIK zachowuje opis kłopotów z kredytami przez pięć lat od momentu ich zamknięcia i nie ma tu znaczenia czy klient dawał zgodę na przetwarzanie danych czy nie. Raz na sześć miesięcy podstawowe informacje z BIK na swój temat można pobrać za darmo, podobnie jak z biur informacji gospodarczej (BIG InfoMonitor, Krajowy Rejestr Długów oraz Rejestr Dłużników ERiF BIG), gdzie przechowywane są dane o niezapłaconych alimentach, rachunkach za media, telefon, telewizję, czynsz. Odnotowywane są tam kwoty od 200 zł w górę, dla których opóźnienie przekracza 60 dni.

Limit w koncie (debet) i karta kredytowa.
Nawet jeśli nie korzystamy z limitu w koncie, a kartę kredytową używamy rzadko i zawsze spłacamy bez odsetek, to przy obliczaniu zdolności kredytowej zostaną one uwzględnione - jako istniejące zadłużenie do spłaty.

- Banki uwzględnią od 3,5 do 5 proc. kwoty limitów jako stałe obciążenie kredytowe klienta. Jeśli więc łączny limit karty kredytowej i ROR-u wynosi 6 tys. zł, to do zobowiązań miesięcznych dołożone zostanie od 210 do 300 zł. Kwota ta pomniejszy potencjalną ratę kredytu mieszkaniowego, w efekcie może to obniżyć maksymalne możliwości pożyczkowe o 40- 60 tys. zł - tłumaczy Halina Kochalska z firmy Open Finance.

Historia konta.
Bank (zwłaszcza jeśli jest to inny bank, niż ten który prowadzi nasze konto osobiste) oczekuje od potencjalnego kredytobiorcy wydruku operacji na koncie najczęściej za okres od trzech do sześciu miesięcy. Jeśli dochody nie wpływają na konto bank będzie oczekiwał zaświadczenia z ZUS o podstawie naliczania składek. Jeśli jest to zatem możliwe - warto zadbać o regularne wpływy na konto i dobrą historię wydatków - jeśli w przelewach z konta kilkukrotnie pojawi się przelew z tytułem "zwrot pożyczki", którą oddajemy np. znajomemu czy komuś z rodziny lub opłata za kurs (bo komuś znajomemu grzecznościowo robimy przelew) - bank to zauważy.

Forma zatrudnienia i zmiana pracy.
Najlepiej budować historię zatrudnienia na jednym typie umowy. Jeśli nie ma widoków na etat na czas nieokreślony, należy konsekwentnie trzymać się np. umowy zlecenia lub umowy o dzieło albo działalności gospodarczej. Nie należy co chwilę zmieniać jednej formy zatrudnienia na drugą, ponieważ bank chce zobaczyć staż na jednej formie zatrudnienia. Przy umowie zlecenie lub o dzieło dobrze jest wykazać się np. rocznym stażem, a przy działalności gospodarczej mile widziane są i dłuższe okresy.

Najłatwiej jest osobom na etacie na czas nieokreślony. Zazwyczaj wystarczają im trzy miesiące stażu pracy i mogą rozpocząć starania o kredyt. Przy pracy na etacie, ale na czas określony, trzeba mieć minimum sześć miesięcy stażu i najlepiej umowę obowiązującą przez kolejne 6-12 miesięcy od daty złożenia wniosku kredytowego.
Dobrze jest też zwrócić się do banku, który będzie miał najkorzystniejsze podejście do naszego sposobu zarabiania. W jednym banku umowy zlecenia mogą być wyłącznie dodatkowym źródłem dochodów w innym mogą być podstawą obliczenia zdolności kredytowej.

Zmiana pracy tuż przed wizytą w banku po kredyt sprawi, że trzeba będzie poczekać kilka miesięcy, aby wykazać się odpowiednim stażem u dotychczasowego pracodawcy. Czekanie będzie konieczne, nawet jeśli poprawiły się warunki finansowe.

Czytaj także: możesz wziąć kredyt na nieruchomość zakupioną za gotówkę

Zawyżone koszty w firmie.
Prowadzący działalność gospodarczą, chcąc uniknąć wysokich podatków, podbijają koszty i wykazują niskie dochody. Ale gdy przychodzą do banku okazuje się, że podatkowe oszczędności obracają się przeciwko nim.

Nieudokumentowane dochody.
Bank nie policzy do zdolności kredytowej pieniędzy wypłacanych "pod stołem". Uwzględni tylko wynagrodzenie opodatkowane. Nierzadko dopiero przy staraniach o kredyt pracownik dowiaduje się, że pracodawca odprowadza do ZUS składki tylko od wynagrodzenia minimalnego... warto to sprawdzić zawczasu.

Wspólny kredyt również bez ślubu.
Zdecydowana większość instytucji uwzględni deklarację o wspólnym życiu i policzy koszty utrzymania związku partnerskiego jako jednego gospodarstwa domowego, to znajdą się też takie, które kredytu udzielą uwzględniając koszty utrzymania dwóch gospodarstw domowych, co wypadnie o kilkaset złotych wyżej. Banki pozwalają, aby jeden kredyt mieszkaniowy wzięło nawet kilka osób, co czasem ma znaczenie dla kredytobiorcy z niską zdolnością. Dobierając kredytobiorców (np. rodziców) należy uwzględniać wiek osób, które dołączają do kredytu. Dlatego, że czas spłaty przeważnie dostosowany jest do najstarszej z osób wnioskujących o pieniądze. W efekcie zamiast na planowane 30 lat, bank zgodzi się pożyczyć na 15 lat.

O wspólnym kredycie z osobą spoza rodziny nie ma jednak mowy w przypadku programu Mieszkanie dla Młodych. Po kredyt z dopłatami można pójść razem tylko z aktem małżeństwa. Ewentualnie jako współkredytobiorcy zgodnie z przepisami mogą wystąpić rodzice, dzieci, rodzeństwo, małżonkowie rodzeństwa, ojczym, macocha lub teściowie nabywcy.

Czytaj także: pamiętaj, że cena mieszkania to nie wszystko - ile wynoszą koszty okołozakupowe


Zatajanie faktów. Banki sprawdzają klientów poprzez historię wpływów i wydatków na rachunkach, czy kartach płatniczych, zaglądają również na portale społecznościowe. Krótkie nogi ma zapominanie o dzieciach, gdy na koncie jest zlecenie zapłaty dla przedszkola. Podobnie z samochodem, w sytuacji, gdy przed chwilą z rachunku poszedł przelew na OC i AC, a karta kredytowa pokazuje regularne wydatki na stacjach paliwowych. Do kosztów zaliczone zostanie też udział w programach ubezpieczeniowo-inwestycyjnych, opłaty za kursy językowe, itp. Nie należy także zapominać, jeśli oprócz etatu mamy również działalność gospodarczą, której akurat nie wiedzie się najlepiej.

Wykrycie kłamstwa w najlepszym przypadku przyniesie korektę i podwyższenie kosztów utrzymania. Możliwa jest też decyzja negatywna, a na dodatek w banku może pozostać zapis, żeby w przyszłości nie pożyczać pieniędzy danej osobie. Należy wiedzieć, że takie działanie grozi odpowiedzialnością karną. W grę wchodzi doniesienie o próbie popełnienia przestępstwa i doprowadzenie do kontrolowanego podpisania umowy. Podpis będzie przypieczętowaniem przestępczych zamiarów, a klient oszust wyprowadzany jest od notariusza przez policję.

Lepsze ciasne, ale za mniejszy kredyt.
Problemy ze zdolnością kredytową biorą się również ze zbyt ambitnych planów mieszkaniowych. Często kupującym przyświeca myśl, aby od razu mieć docelowe mieszkanie, które pomieści przyszłych potomków. Lepiej jednak narazić się na jedną lub dwie przeprowadzki i zmieniać mieszkanie wraz z poprawą statusu i sytuacji życiowej niż nadwyrężać budżet do granic.

Kilka wniosków kredytowych. Na wszelki wypadek warto złożyć wnioski do trzech banków, albo nawet do pięciu, jeśli sytuacja finansowa jest skomplikowana m.in. ze względu na nieregularne dochody, kilka źródeł zarobków czy duże uzależnienie od premii. I co ważne - lepiej złożyć wnioski do kilku banków naraz, bo lubią one sprawdzać ilość zapytań do BIK - jeśli bank znajdzie kilka odległych od siebie zapytań w czasie kilku tygodni może zinterpretować to jako nieskuteczne dotąd poszukiwanie kredytu, wzbudzi to jego nieufność.

Długotrwałe zwolnienie lekarskie.
Jeśli bank znajdzie taką adnotację np. w zaświadczeniu o zarobkach (a niektóre banki mają taką rubrykę na swoim druku zaświadczenia) na pewno zainteresuje się przyczyną... Jeśli przyczyną jest ciąża...

W ciąży trudniej o kredyt.
Część banków w obawie, że przyszła mama nie wróci do pracy, albo też pracodawca nie będzie chciał jej przyjąć, może z dystansem podejść do jej zdolności kredytowej.

- Na wieść o ciąży część banków ostatecznie może jednak nie wziąć pod uwagę dochodów kobiety, chociaż oczywiście zdecydowana większość je uwzględni. W zamian będą oczekiwały ustnej lub pisemnej deklaracji, że po urlopie macierzyńskim ich klientka wróci do pracy - mówi Halina Kochalska. - Zupełnie nietrafionym pomysłem jest staranie się o kredyt na urlopie wychowawczym, bo wtedy o wzięciu pod uwagę zarobków kobiety zupełnie nie ma mowy.
Barometr cen nieruchomości Barometr cen

Barometr cen

Sprawdź ceny mieszkań i domów na trójmiejskim rynku nieruchomości. Wykres generowany jest na podstawie cen ofertowych z ogłoszeń zamieszczanych w portalu Trojmiasto.pl.

Opinie (265) ponad 10 zablokowanych

  • Wymóg obowiązkowego 15 lub 20 % wkładu własnego to strzał w stopę naszej gospodarki (14)

    Ilość udzielanych kredytów z pewnością spadnie, będzie powstawać mniej mieszkań, masa ludzi straci pracę, spadnie PKB. Na czyją korzyść działa więc KNF ? Chyba wyłącznie na swoją, ich błędne decyzje destabilizują rynek, ale gdy się o tym przekonamy będzie już za późno i jeszcze więcej młodych ludzi wyjedzie z kraju

    • 13 17

    • narazie zanim to wprowadzą to jeszce z dobre (%^) 4 lata miną (1)

      pamiętajmy że im mniejszy wkład własny tym większa marża kredytu i oprocentowanie dopóki nie nastąpi spadek długu do 80 % wartośći przecież to czysty zarobek dla banków długo jeszcze bedą te postanowienie odkładać. zanim realnie wejdzie w życie.

      • 2 10

      • Jakie 4 lata ?

        Od tego roku 10 %, w przyszłym 15 % a w 2017 20 %

        • 13 0

    • A ja sądzę, że jest światło w tunelu (8)

      Spadek liczby udzielonych kredytów, to spadek sprzedaży mieszkań. Dodatkowo, faktem jest, że buduje się ich teraz bardzo dużo, zatem logiczny wniosek, to nadmiar mieszkań i spadający, przez zwiększony wkład własny, popyt. Moim zdaniem to musi wywołać spadek cen owych mieszkań. Chytrość deweloperów to również fakt, ale będą musieli obniżyć ceny, jeśli będą chcieli sprzedać cokolwiek.
      Jeśli moje rozumowanie jest błędne, chętnie poznam kontrargumenty.
      To samo dotyczy mieszkań z rynku wtórnego. I tu, wydaje mi się, ceny obniża się jeszcze bardziej niż w przypadku nowych mieszkań.

      • 14 6

      • (6)

        też tak uważam,
        jak sądzisz, kiedy doświadczymy jakiegoś konkretnego spadku cen mieszkań?

        • 3 6

        • (4)

          Wcale go nie doświadczycie, jeżeli podaż mieszkań będzie mniejsza nie będą one tanieć, developerzy dostosowują swoją ofertę do aktualnego popytu, jak myślisz dlaczego Cztery Oceany, Albatross, Aviator, City Park i inne osiedla powstają etapami ? Bo wszystkiego naraz rynek by nie wchłonął, developerzy budują tylko tyle ile mogą w któtkiej perspektywie sprzedać

          • 9 1

          • brak wzrostu cen mieszkań to w praktyce spadek (3)

            a co do spadku bezwzględnego .... to na chwilę obecną deweloperzy sprzedają w lokalizacjach o których piszesz od 50 do 80% mieszkań jeszcze przed oddaniem, tak więc spowolnienie inwestycji i okresowe obniżki (zwane promocjami) wystarczą i nie trzeba obniżać cen wywoławczych. Gdy te propocje się odwrócą (na co jest szansa przy dalszych ograniczeniach w kredytach) to spadki będą wyraźniejsze.

            • 1 6

            • (2)

              Dla mnie konkretny, zauważalny spadek cen to min -40%

              • 2 6

              • To nie nastąpi (1)

                Deweloperzy obecnie zarabiają na budowie i oddawaniu biurowców.

                • 7 0

              • A na mieszkaniach to niby nie zarabiają ?

                Spadku cen mieszkań nie będzie, ci co na niego czekają wynajmując kwatery będą cienko piszczeć przez wtopione przez lata pieniądze

                • 0 0

        • A dlaczego mieszkania mają tanieć? Dobrzy deweloperzy w tej chwili sprzedają ok. 95-98% wybudowanych przez siebie mieszkań. Dopóki znajdują klientów na swoje wyroby to nie widzę uzasadnienia dlaczego mieliby obniżać ceny.

          • 9 1

      • Czy aby na pewno

        najpierw pomyśl w kogo to tak naprawdę uderzy.
        - Firmy deweloperskie nie budują własnymi siłami, a większości posiłkują się innymi prywatnymi firmami. Zrobią to co już robią od kilku lat czyli ograniczą ilość budowanych mieszkań i tyle.
        - Spadnie ilość budowanych mieszkań, a innych budów także nie jest za dużo więc co zrobią firmy budowlane? Zaczną obniżać ceny i rywalizować o te kontrakty, co pozwoli deweloperom ograniczyć koszty i utrzymać zyski przy mniejszej sprzedaży.

        Ogólnie podobną do Twojej śpiewki słyszałem 4 lata temu gdy wprowadzano zmiany do zasad sprzedaży mieszkań i co rynek nie spadł na pysk jak mówiono, a wręcz odwrotnie ceny jeszcze rok wzrastały, a by stanąć na obecnym poziomie. Oczywiście możesz dalej żyć w przeświadczeniu, że spadną i powiem szczerze masz racje ;), ale tylko mieszkania budowane spory kawał za obwodnicą. Zrozum wreszcie ceny jakie są teraz do obwodnicy utrzymają się czy tego chcesz czy nie.

        Co mogłoby naprawdę mocno podziałać na deweloperów ?? Ogólne załamanie w budowlance czyli brak budowy biurowców, dróg, mieszkań itd.... Czyli to co stało się jeszcze przed wzrostem cen.

        • 7 1

    • A ja uważam, że dobrze zrobili z tym wkładem własnym. Jeśli ktoś nie ma odłożone 15% wartości mieszkania to jakim cudem miałby spłacić resztę, zrobić remont, kupić meble, opłaty co miesiąc itp. ?

      • 14 5

    • Istotne pytanie. (1)

      Czy wolisz, żeby teraz budowało się pełno budynków, ludzie brali kredyty na 100% (chociaż już nie można) i ewentualnie bankrutowali za 1, 2, 5, 10 lat. Czy wolisz ustawić swego rodzaju tamę, która teraz nie przepuści do kredytu hipotecznego ludzi ze słabą zdolnością lub brakiem oszczędności, którzy nie będą powodować za 1,2,5 czy 10 lat, że zwiększy się procent złych/niespłacanych kredytów wśród banków.

      • 0 4

      • Ilość niesplacanych kredytów hipotecznych jest wciąż bardzo niewielka

        Nawet tych frankowych które poszybowały w górę o kilkadziesiąt procent zagrożonych jest zaledwie 2,7 %, wg mnie reakcja KNF jest na przesadzona, wklad własny na poziomie minimum 10 % powinien być adekwatny i wystarczający do zaciągnięcia kredytu

        • 2 0

  • (1)

    Ja z zona kupilem na kredyt duze mieszkanie w nowym budownictwie. Mieszkanie to wynajmujemy malzenstwu z dziecmi. Pieniadze z wynajmu pokrywaja rate kredytu. Razem wyjechalismy do Norwegii, tam pracujemy i oszczedzamy, zeby po powrocie do Polski od razu splacic caly kredyt i zamieszkac tu na stale :)

    • 22 3

    • Już lepiej już wynająć studentom... Jak te małżeństwo przestanie Tobie płacić, to ot tak ich nie wyrzucisz, bo w tym kraju nie jest to takie proste.

      • 10 0

  • Lepiej przeczytaćmój post, i pogadać rzeczowo, zamiast się ścierać czy kredyt brać czy nie (logiczne,że to zależy od danej sytua (6)

    Gdybyście mieli możliwość wyboru, to co w obecnych czasach i optyką na przyszłość wybralibyście dla młodego człowieka z rodziną:
    a)kupno mieszkania nowego w 3mieście
    b)kupno w wielkiej płycie i działki z domkiem całorocznym (np.na Kaszubach)
    c)kupno domu używanego za miastem (Kolbudy,Straszyn itp)
    d)kupno działki i budowa nowego domu (też pewnie okolice jak wyżej)
    e)wynajmować mieszkanie,bo bardzo niepewne czasy w sensie ekonomicznym w naszej Polsce

    Nie dopasowując do w/w podpunktów różne są opinie ludzi: z jednej strony męczące dojazdy zza obwodnicy, palenie w piecu i remonty,utrzymanie 2 aut, z innej strony kawałek swojej ziemi( swoboda) i brak imprez za ścianą, brak czynszu, nowe mieszkanie to przyjemne otoczenie z czystymi klatkami schodowymi, ale lokalizacje nie najlepsze czasem, wielka płyta to z reguły dobre lokalizacje i sporo lepsza cena kupna.

    Świetnie jak ktoś podałby jakieś racjonalne przyczyny wyboru.
    Zapraszam do dyskusji i z góry Dzięki za odpowiedzi ;-)

    Pozdrawiam,
    Edek

    • 5 2

    • kupno 15 - 20 letniego mieszkania w 3miescie (4)

      poniewaz do 2000 roku powstawały osiedla w dobrych lokalizacjach, a przy kupnie mieszkania lokalizacja jest najwazniejsza jezeli myslisz o tym aby je potem sprzedac lub wynająć.

      W dom pakowałbym się dopiero na emeryturze.
      mieszaknie w wielkiej plycie to strzał w kolano - nie bedzie sposobu aby je sprzedac za 10-15 lat.
      Nowe mieszkanie na peryferiach gdańska lub gdyni jw.
      Wynajmowanie....dobre tylko dla ludzi bez rodziny i stabilnej pracy, ogólnie finansowo nieopłacalne choć bezpieczniejsze.

      • 4 7

      • (1)

        Kompletny bezsens. 15-20-letnie nieruchomości nie mają nawet gwarantowanych miejsc parkingowych (hal garażowych). W Trójmieście w tych samych świetnych lokalizacjach, o których piszesz, powstają lub powstały kilka lat temu nowe nieruchomości w o wiele wyższym standardzie. Tak więc nie trzeba kupować 20-letniej ruiny z mrówkami i emerytami za ścianą tylko można kupić zupełnie nowe mieszkanie.

        • 6 6

        • aKURAT EMERYCI ZA ŚCIANĄ

          są pożądani - niecierpię imprez studenckich albo biegających od rana do nocy dzieci jak stado słoni

          • 7 0

      • Nowe budownictwo ci się rozsypie za 20lat, a wielką plyta postoi kolejne 200lat

        • 7 3

      • Na odwrót

        W dom to się lepiej pakować za młodu, póki dzieciarnia, kasa i robota jest.
        Na starość zostajesz z d*pną chałupą i pustymi pokojami do sprzątania, trawnikami do koszenia i odśnieżaniem w zimie. Póki masz siły jest git. Potem zaczyna to być dokuczliwe. Na emeryturę zatem lepsze jest nieduże mieszkanie w dobrej lokalizacji z co, cieciem i resztą udogodnień. Masz czas na spacery, a nie lataniem z mopem, łopatą lub kosiarką. Chyba, że ktoś jest pasjonatem skakania wokół domu, ale wtedy to lepiej w Bieszczady. Jak spokój to spokój.

        • 6 0

    • punkt a lub e

      • 2 2

  • (11)

    Jak już brać kredyt na 30 lat to na kupno domu jednorodzinnego wolnostojącego z działką, nawet z rynku wtórnego, a nie mieszkania.

    • 18 13

    • (4)

      i utrzymanie go za kolejne tyle miesięcznie... nie jest to dobry pomysł
      uciekliśmy z domu do mieszkania - taniej i łatwiej się zyje

      • 6 5

      • (1)

        Widać g*wniany dom był...
        Normalny koło 200m2 wychodzi taniej/tyle samo co 50m2 w bloku

        • 5 4

        • Nowy dom 130 m. Samo ogrzewanie, prąd i częściowy kredyt potrafi zrujnować. Kiedyś mieszkałem w starszym domu - naprawy dachu, komina, opłaty to jakiś dramat. Nigdy więcej domów - mam porównanie. W mieszkaniu żyje się spokojniej, nie musisz się martwić o wiele rzeczy.

          • 4 1

      • (1)

        Nikt nie każe budować domu 300m2, może być 120. Koszt utrzymania takiego jest porównywalny do rocznego czynszu. Mam 35metrowe mieszkanie własnościowe, mieszkam sama, co miesiąc muszę płacić ponad 400 zł na niewiadomo co. Klatka brudna, chodniki nieodśnieżane, drobne remonty raz na 5 lat. W swoim domu wiesz za co płacisz.

        • 4 4

        • Dom to niestety skarbonka bez dna, ale oczywiście każdy może mieć inne zdanie. Najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy w domach nie mieszkają.

          • 3 4

    • Jak mieszkasz w Czewujewie to tak (3)

      Dom w dużym mieście typu Gdańsk Wrocław? kredyt ? hahahha

      • 1 4

      • Co hahaha?
        Sam mam dom w Gdańsku częściowo na kredyt (na działkę sam zarobiłem) i nie jestem z układu ani nikt nic mi nie załatwił/dał.
        Oczywiście dom nie w centrum, ale nawet tego bym nie chciał.
        Popatrz ile jest domów w Gdańsku, nie wszyscy właściciele to spadkobiercy, szemrani biznesmeni, politycy lub dziwkarze...

        • 6 0

      • (1)

        Ja zamieszkałem w domku za Gdańskiem i koszty paliwa to miesięczna pensja żony

        • 3 1

        • Żona zarabia g*wniane pieniądze, a V8 swoje musi spalić...

          • 0 0

    • (1)

      Gdyby mieszkanie w domu było lepsze niż w bloku/kamienicy to ceny zupełnie inaczej by się kształtowały.

      • 1 3

      • Możesz jaśniej...
        Znaczy się domy w Gdańsku są tanie?

        • 2 0

  • Chore kredyty i zarobki bankow

    I tyle ;)

    • 15 3

  • czegoś nie rozumiem (12)

    Dlaczego ludzie piszą, że wynajmowanie się bardziej opłaca?

    Przecież jezeli kupie kawalerkę za 200 tys. na kredyt na 30 lat to koszt kredytu z tytułu odsetek wyniesie ok 140-170 tys. - tyle kasy stracę

    Jezeli bede wynajmował kawalerkę za 800 zł /m-c przez 30 lat to stracę 800*12*30=288 tys.

    Na moj nos lepiej brac mieszkanie na kredyt...

    • 23 8

    • Nic dziwnego że nie rozumiesz bo mylisz pojęcia (3)

      Nic się nie opłaca, w sensie jakiejś tam opłacalności, ani kupno, ani wynajem. Nie możemy mówić o opłacalności, ale o zaletach jednego i drugiego sposobu korzystania z dachu nad głową.

      • 16 0

      • wobec tego (2)

        zaletą kupna mieszkania na kredyt jest zaoszczędzenie ok 100 tys. na kosztach względem wynajmu :).

        Potem za te 100 tys. można sobie pielegniarkę na starość wynająć i pampersy z wyższej półki kupić.

        • 10 2

        • Bezedura. Bank zabiera 2x cenę mieszkania, nic nie oszczędzasz. (1)

          • 4 10

          • Nie 2x cenę mieszkania

            Mam kredyt na 200 tys, spłacam w 20 lat 290 tys. Mieszkanie kosztowało 260 tys, 60 wkładu własnego

            wg Twojego rozumowania za mieszkanie, za które zapłaciłem 260+90 (koszt kredytu) czyli 350 powinienem po 20 latach zapłacić 520 tys.

            oczywiście jesteś w błędzie i oczywiście tego nie przyznasz

            • 5 1

    • (1)

      O wynajmie brzęczą tylko ludzie, których nie stać ani na zakup nieruchomości za gotówkę ani nawet na kredyt. Coś na zasadzie "nie stać mnie na BMW to sobie kupię Fiata i będę głosił, że to najlepsze rozwiązanie". Z dwojga złego gdyby musiał decydować czy wynajmować czy kupować na kredyt to zdecydowanie wybrałbym tą drugą opcję - lepiej "wynajmować" od banku (nawet kosztem odsetek) niż od jakiegoś Janusza, który w zasadzie w każdej chwili może nas z nieruchomości wyprosić, a do tego po latach wynajmowania i płacenia Januszowi zostajemy z niczym, ta kasa zwyczajnie przepadła.

      • 17 8

      • Też się wyjątkowo zgadzam, ale jak widzisz najlepiej wynajmować od Janusza albo mając 3 dych żyć z matką - idealna partia.

        • 11 3

    • To frustraci, których bank odesłał z kwitkiem ze względu na zbyt niskie zarobki. Muszą wynajmować i dla poprawienia samopoczucia krzyczą na formach jakie to opłacalne...

      • 13 5

    • (1)

      No tak ale nie uwzględniłeś dwóch spraw:
      1. Nie będziesz płacił 800 zł/msc wynajmu przez całe 30 lat - za 30 lat kwota ta będzie pewnie z 2x wyższa. Generalnie będzie stopniowo rosła.
      2. Rata kredytu generalnie jest stała przez 30 lat (pomijając nieduże wahania)
      2. Za 30 lat przestajesz płacić za kredyt, wynajem płacisz dalej.

      Myślę że tą kwotę za wynajem powinieneś pomnożyć co najmniej x4, jeśli zamieszasz żyć 60 lat od momentu rozpoczęcia wynajmu :)
      Kwota za kredyt się nie zmieni, niezależnie jak długo będziesz żył.

      O opłacalności wynajmu piszą tylko Ci co z matematyką w szkole byli na bakier.

      • 12 7

      • Ad 2.

        Powiedz to frankowcom z 2008 roku i zapytaj ile teraz płacą raty. A na marginesie, rata kredytu to marża + wibor (PLN) lub Libor (franki), więc nie jest stała, ale rozumiem o co ci chodziło.

        • 3 4

    • To policz to samo dla krótkiego okresu czasu (do 5 lat), (1)

      najlepiej uwzględniając dane historyczne z ostatnich 5-ciu lat.
      Nie powinno się porównywać wynajmu w 30letnim horyzoncie czasowym na 30 lat kupuje się mieszkanie, to oczywiste
      Przyjeżdżasz do Gdańska do pracy na 3 lata lub spotykasz pannę i chcecie zamieszkać razem i po 3 latach jesteście już po ślubie i z dzieckiem w drodze (potrzebujecie czegoś więcej niż kawalerka).
      Zgodnie z twoją logiką kupujesz mieszkanie, wykańczasz je (jakieś 30 - 50 tys zł) i za 3 lata sprzedajesz. Porównaj to z wynajmem, pomyśl o elastyczności jaka płynie z wynajmu (nowa, atrakcyjna praca w Krakowie i w ciągu miesiąca problem mieszkania rozwiązany.

      • 3 6

      • No i w czym problem? Wiele par idzie inną ścieżką, którą pokrótce opiszę. Kupiłeś za kawalera kawalerkę czy tam M2. Spotykasz pannę albo rodzi ci się dziecko. Co robisz? Kupujesz większe mieszkanie, a stare, mniejsze opuszczasz i...np. wynajmujesz. Nawet jak jeszcze nie spłaciłeś starego mieszkania to wynajmujący będzie ci płacił koszt kredytu i zapewne jeszcze coś zostanie. Rozumiesz?

        • 7 2

    • A jak nie spłacisz kredytu? Policz sobie ile będzie cię to kosztowało

      • 5 5

  • moje przemyślenia (23)

    Swego czasu bardzo poważnie zastanawialiśmy się nad wzięciem kredytu. Zwłaszcza, że dosyć dobrze zarabialiśmy (razem koło 7 tyś). Wcześniej przez 5 lat wynajmowaliśmy. Jednak ostatecznie (chyba Bóg nad nami czuwał) nie zdecydowaliśmy się na to - jakieś 2 miesiące temu straciłem pracę i musieliśmy się przenieść do miejscowości żony bo jej mama ciężko zachorowała. Zostało nam 2,5k miesięcznie + opieka nad starszą osobą. Nie wiem co by było, gdyby trzeba płacić kredyt 2 tysiące.

    Jak czytam o tym jak bank wchodzi w d*** i sprawdza gdzie zakupy ludzie robią to dla mnie w ogóle żenada. Nie mówię, że kredyt jest zły ale jak się ma z 50% wkładu, stabilną pracę. W innym wypadku do rosyjska ruletka. Najlepiej żyć na wynajmowanym, odłożyć przez 10 lat a w tym czasie poświęcić się i wzmocnić sytuację zawodową kosztem założenia rodziny i wtedy myśleć o kredycie. Ja bym to tak rozegrał gdybym miał decydować teraz. Pozdrawiam :)

    • 30 5

    • (1)

      Bo kredyty są dla ludzi...którzy w zasadzie ich nie potrzebują, a nie dla goło...upców, którzy i bez kredytu ledwo wiążą koniec z końcem.

      P.S. Nie piszemy "tyś" tylko "tys." jeśli mamy na myśli skrót od tysiąca. I nie mieszaj żadnego boga do spraw finansowych, bo żadna religia nie ma tu nic do rzeczy.

      • 16 6

      • Wyjątkowo się z Tobą zgadzam... w sumie napisałem to samo poniżej.

        • 8 2

    • (13)

      Przestań.
      Dla Ciebie dość dobrze to 7 koła.
      Dla mnie to minimum socjalne, nawet w g*wnianej biedronce za parę rzeczy zostawiam 100zł i to bez szału, a gdzie reszta - przedszkola, samochody, kredyty, lekarze, opłaty itd.
      Odłożyć przez 10 lat kosztem rodziny? o czym ty piszesz? ile musisz zarabiać by odłożyć na mieszkanie przy okazji płacąc za wynajem? co wiesz co będzie za 10 lat? pisząc brzydko może ci nawet nie stawać już (choroba), niestety jak nie masz taty bogatego albo nie jesteś świnią u koryta to musisz ryzykować, taka prawda.
      Wzmocnić sytuację zawodową... co to znaczy w Polsce? kompletnie nic, chyba, że jesteś z układu/po znajomości itp., to nie Niemcy, Norwegia itd. - tu możesz zrobić najbardziej wymagający doktorat na świecie a i tak cię zwolnią jak będzie ktoś po znajomości z licencjatem...

      • 12 8

      • Krzycz Trybson! (12)

        Z 7k dochodu, opłacając mieszkanie i żyjąc bez szaleństw można odłożyć spokojnie połowę (nie piszę tu o życiu o chlebie i wodzie, bo w ten sposób to i 5k miesięcznie można z tego odłożyć, ale bez owoców morza i drogich alkoholi można się obejść), czyli 3,5k miesięcznie, rocznie 42k, 6 lat i jest na własne 50m^2, ewentualnie jakiś mały kredyt - 30-40k żeby było na wykończenie/remont.

        • 6 9

        • (11)

          Jak zaczniesz zarabiać i być głową rodziny to napisz znowu.
          Ale patrząc po nagłówku to masz coś z głową.

          • 7 5

          • Krzycz Trybson! (9)

            Ale o co teraz chodzi? Twierdzisz, że nie da się utrzymać 2+1 za 3500zł miesięcznie? To chyba sam masz coś z głową. Znam co najmniej kilka osób co spokojnie dają radę, a nawet do tego dają radę jakoś utrzymać samochód.

            • 7 8

            • (3)

              Ok
              Spokojnie
              Koryguj ceny jak mocno się mylę (nie mieszkam np. w bloku więc mogę nie być na bieżąco), zakładam opcje minimum wymagającej twardej psychy przez minimum kilka lat (pomijam, ze przy takim życiu w 99% związkach pojawią sie kryzysy i konflikty), zakladam tez brak pomocy od teściów itp.
              Jedziemy:
              - mieszkanie 30-40m2 (na 3 osoby to rzeźnia w 21 wieku w Europie, ale ok), ile wynajęcie + czynsze/prądy/ ogrzewania... 1200-1500?
              - pozostałe pierdoły (komórki, internety) - 200 zł?
              - trup ( w sensie samochód - golfik 4 jakiś) paliwo/przeglądy/OC/naprawy (nawet VW się psuje:) 400-500 zł?,zakładam, że 2 osoby pracują i samochód obsługuje oby dwie (choć to nierealne w 3 mieście)
              - przedszkole (OPTYMISTYCZNIE publiczne) - 400 zł bez zajęć dodatkowych
              Ile wydałem? jakies 2 i pół koła.... zostaje 1000 PLN
              Kupa kasy.
              Jakieś 30 zł/dziennie na jedzenie/picie dla całej rodziny, możesz powiedzieć, że mi sie w d*pie poprzewracało,ale nawet w biedrze to nie jest wypas.
              Przy tym zakładamy, że: nikt nie zachorował, nie macie nałogów, nie kupiliście szmaty choćby z lumpeksu, nie wyjechaliście na festyn choćby do Żukowa, nie byliście w kinie (100PLN od razu leci), nie odłożyłeś nic na nowego trupa/samochód, nie kupiłeś nikomu prezentu, nie kupiłeś nic do mieszkania, nie pomogłeś nic rodzicom, nie wypiłeś flaszki ze szwagrem itp/itd
              Kilka miesięcy dasz tak radę, ale po kilku latach możesz już nie mieć rodziny.

              • 33 0

              • Mądre słowa

                • 3 3

              • Krzycz Trybson!

                - mieszkanie 30-40m2 - niech będzie 1400zł z opłatami, to dosyć realistyczny koszt,
                - komórki, internety - 100zł w dzisiejszych czasach,
                - samochód - dobro luksusowe, pisałem że znam osoby które są w stanie utrzymać, nie mnie oceniać jak dają rade to robić, ale nie jest to im do życia potrzebne, więc tutaj 0zł, to jest rzecz dodatkowa, więc nie będziemy jej wliczać w koszta utrzymania rodziny za 3500zł (aczkolwiek znam ludzi co dają radę). Potrzebują najwyżej 2 biletów miesięcznych co daje nam około 200zł,
                - przedszkole publiczne jak się ostatnio znajomego pytałem to twierdził, że 300zł. Ale są osoby co wstawiają bachora do babci/dziadka. Są też rodziny gdzie pracuje tylko stary, a stara siedzi w domu z bachorem. Więc tu koszt może wyjść nawet 0.
                Daje nam to 1700-2000zł. 1500-1800zł zostaje na resztę. Może to nie jest dużo, ale nie jest to niemożliwie mało. Ja ze starą na jedzenie + chemię typu pasta do zębów/proszek do prania/etc wydaję miesięcznie około 1200zł, a wcale sobie nie odejmuje od ust ani nie kupuję najtańszych produktów, bo nie muszę, więc zwracając uwagę na ceny w sklepie na bak da się za 1200zł ogarnąć 3 osoby, tylko trzeba chcieć. I jak widać zostanie nawet na flaszkę ze szwagrem, opakowanie aspiryny, szmatę z lumpeksu i miniratkę za laptopa. Ja nie twierdzę, że to jest nie wiadomo jak bogate życie opływające w luksusy, bo nie jest, ale da się za 3500zł/m 2+1 utrzymać i wiele osób tak żyje. Przy zarobkach rodziny wynoszących 3500zł banki były swego czasu w stanie udzielać kredytów z ratą nawet 1500zł, czyli nawet takie instytucje swego czasu twierdziły, że da się tak żyć. A bez dziecka za 3500zł to już nawet nie tak źle.

                • 4 8

              • Fajnie się czytało :) 100% racji

                • 4 2

            • (4)

              Za 3500zł miesięcznie możesz sobie waciki kupić albo iść z kolegami na piwo, a nie utrzymać 3-osobową rodzinę. "Dają radę utrzymać samochód", prawie się udławiłem 60-letnią whisky jak to przeczytałem. No chyba, że przez "samochód" rozumiesz 20-letnią ruinę marki Skoda, a przez "utrzymanie" masz na myśli zakupy w Biedronce i wcinanie suchego chleba.

              • 7 6

              • (3)

                Widzę pieniążki uderzają do główki. Nawet nie wiesz ile można za 3,5tys, a komentujesz i się kompromitujesz.

                • 10 6

              • (1)

                Może i czasami uderzają, ale realnie patrzę na pewne sprawy. Nikt mi nie powie, że za 3500zł da się utrzymać rodzinę z dzieckiem, gdzie trzeba policzyć kosz utrzymania domu czy tam mieszkania, samochodów, zajęć dodatkowych dziecka, koszt ubrań, chemii, kosmetyków, rozrywek, wakacji, do tego jeszcze coś przydałoby się odłożyć. A jak jeszcze ktoś miałby za to spłacać kredyt? To już wiesz skąd tyle rozwodów w dzisiejszych czasach, bo za 3500zł to będzie wegetacja i oglądanie każdej złotówki 5x. Na w miarę rozsądne życie parze potrzeba minimum 10000zł i to też będzie życie bez szaleństw typu nowe BMW czy sylwester w Meksyku. Pamiętaj, że im więcej zarabiasz tym więcej wydajesz, bo żyjesz na wyższym poziomie, więc nie opowiadaj mi za chwilę, że gdybyś zarabiał 10000zł to 8000zł potrafiłbyś odłożyć.

                • 12 1

              • Dziś wyjątkowo się z Tobą zgadzam w temacie kosztów.
                Myślę, że nie ma co dalej bić piany z kolegą bo widać żyjemy w alternatywnym świecie.... 3,5 koła i 3 osobowa rodzina, nie che mi się dalej pisać.
                Z jednej strony to dobrze bo ten co potrzebuje zawsze znajdzie jelenia do pracy za te 2-2,5 koła na misiąc, który na dodatek będzie myślał,że złapał Boga za nogi.
                Powieszą na mnie psy, ale mam np. hobby typu rower MTB, sam średni rower to koszt 5-6 koła (średni podkreślam) +osprzęt to około 10 koła... i daleko mi do krezusa/bogacza.
                Tak jak piszesz 10 koła to jako tako bez szaleństw taki tam standard : kredyt na zwykłe mieszkanie/dom pod miastem, średni samochód dość nowy, jakieś wczasy w Europie, w miarę normalne jedzenie, nieraz lepsza flaszka, średnie ciuchy, zajęcia dodatkowe/wyjazdy dla dzieciaka, gril ze znajomi nie z kiełbasą za 10zł/kg i specjalmi czarnymi...
                Qwa.. gościu będzie musiał implanta wstawić i cały budżet roczny ch... strzeli (tak, wiem - nie wstawi:)

                • 10 1

              • daj spokój

                to naczelny prowokator, pismak z gilem pod nosem

                • 2 0

          • Ten gościu z pewnością ma coś z głową, wynajmujący inaczej

            • 1 2

    • (3)

      sss i to jest właśnie to czego panicznie się boję (proza życia) decydując się na kredyt. Ludzie żyją chwilą i myślą, że zawsze będą mieli pracę, zdrowie, rodzinę - a różnie może być. Pozdrawiam.

      • 11 6

      • (2)

        No właśnie.... mózgu.
        Wynajmujesz od Janusza i tracisz pracę, co robi Janusz?
        Czym to się różni od mojej sytuacji?
        Nawet jest lepsza, im więcej lat spłaty tym coś mogę z tego mieć, mogą próbować negocjować z bankiem, mogę sprzedać (jak w dobrze kupione),spłacić bank i choć 10 koła mieć w kieszeni.. ty nie masz nic.
        Zresztą nie chce mi sie pisać jak masz nową maturę i tak nie zrozumiesz...
        Powiedz np. tym co w 99/2000 kupili np. 3 działki budowalne na kredyt i sprzedali 5 lat temu, ze źle zrobili...to ci się zaśmieją w ryj.

        • 6 7

        • Krzycz Trybson! (1)

          Ale co Ty porównujesz 99/2000, czasy przed bańką cenową, do dnia dzisiejszego? Kupić w tamtych czasach jakąkolwiek nieruchomość to był złoty interes. A jak wierzysz w to, że sprzedasz, spłacisz bank i coś zostanie to jesteś bardzo naiwny, zostanie co najwyżej reszta długu do spłaty. Sprzedać mieszkanie to nie jest taka prosta sprawa (chyba, że po bardzo zaniżonej cenie), czasem to trwa rok, czasem pół, a czasem 3 lata, a bank nie będzie czekał, wystawi BTE, sąd w 3 dni klepnie, i mieszkanie przejęte w poczet długu od razu.

          • 4 6

          • A Januszowi jak nie zapłacisz co zrobi?
            Zresztą, nie chce mi się pisać, ja od 6 lat mam gdzie mieszkać.
            Ty mieszkaj dalej z matką lub wynajmuj.
            Każdy jest kowalem własnego losu.

            • 6 2

    • "chyba Bóg nad nami czuwał" (2)

      jak czuwał jak straciłeś robotę, musiałeś się przeprowadzić i utrzymywać za 2,5K ?
      To niby jak czuwał?

      • 9 3

      • (1)

        Ale przynajmniej nie ma kredytu

        • 4 4

        • W sumie to nic nie ma...

          • 9 0

  • (1)

    tak czy inaczej to kredyt w Polsce to masakra...jest wiele innych opcji, czyli won za grancie....ciężko, ale zycie pelna piersią po jakims czasie...pozd z kanady

    • 8 5

    • Przestań pisać bzdety bo młodzi czytają.
      Typowy Polak zawsze będzie tam obywatelem 2 kategorii i musi 2 razy więcej się wykazać niż miejscowy - to dzięki też reklamie jaką robią "rodacy" za granicą.
      Pomijam wybitnych specjalistów - naukowców, artystów, lekarzy itp.
      Nawet jeśli mówisz bardzo dobrze np. po angielsku to po 10 sekundach słychać, że nie jesteś miejscowy, a trzeba dodać że większość Januszy nawet nie duka w miejscowym języku.
      OK, zarobić można - jak coś umiesz i masz twardą psychikę i unikasz rodaków.

      • 6 1

  • "Badanie zdolności kredytowej, a potem oczekiwanie na kredyt to zawsze stresujący moment w procesie zakupu nieruchomości"

    W życiu nie słyszałem większej bzdury. Kilka takich kredytów już wziąłem, wszystkie już nawet spłaciłem i...nigdy się nie stresowałem, więc nie wiem skąd w ogóle pomysł, że ta sytuacja może być stresująca. No chyba, że ktoś zarabia 2000zł i chce kredyt "pod korek" np. na 1 milion złotych. Wtedy może się stresować, ale przy takich zarobkach jakikolwiek kredyt to raczej głupota, a nie stresująca sytuacja. Bardziej stresujące jest już zastanawianie się czy np. w drodze do pracy nie spotka się jakiejś zawalidrogi, która ledwo panuje nad swoim pojazdem i nie ma zielonego pojęcia o poprawnej jeździe samochodem.

    • 7 6

  • Przykre to wszystko (8)

    Przekroczyłam 30-stkę, nie mam własnego mieszkania i nie jestem jedyną, która jest w takiej sytuacji. Jest mi wstyd, mam pierwsze objawy depresji z tego powodu.

    • 26 7

    • (7)

      Widocznie nie jesteś ani zbyt urodziwa ani zbyt przedsiębiorcza. Oto cała tajemnica.

      • 13 23

      • (5)

        a co ma uroda to zdolności ilości oszczędności na koncie?

        • 17 4

        • (4)

          Ma dość sporo - ja ma się urodę i odpowiedni charakter to nie trzeba oszczędności by mieć gdzie mieszkać, takie życie.
          Zresztą popularne dziś - spójrzcie na te wszystkie tępe dzidy w X6, O7- wierzycie, że wszytskie to właścicielki porządnych firm albo wzięte dentystki?

          • 19 2

          • (3)

            Dokładnie to miałem na myśli. Albo zarabiasz własną przedsiębiorczością albo jesteś urodziwa i kasę zarabia twój facet. Ostatni przypadek - jesteś 30-letnim paszczurem i siedzisz wciąż w M3 z mamą.

            • 7 9

            • (2)

              Zobacz jakie to wszystkie proste... :) a jak ktoś nie chce żerować na facecie (który też może zawsze stracić pracę)? Jak ktoś chce być niezależny od jakiegoś gnojka i być utzymanka. Dziwni jesteście. Nie znacie kobiety, a już oceniliscie jej urodę. Dno kompletne.

              • 21 0

              • (1)

                Czytaj uważnie - jak nie chce być zależna "od jakiegoś gnojka" to powinna być przedsiębiorcza - zdobyć odpowiednie wykształcenie, dobrą pracę itd. Wtedy też żyłaby na odpowiednim poziomie.

                • 4 10

              • ważne, że się szanuje...

                a na urodzie nie pojedziesz długo - tak kilkanaście lat góra a potem depresja bo to krótkie nogi ma

                • 3 0

      • Bardzo za niego przepraszam. Źle go wychowałam. Jego wulgarny komentarz jest prawdopodobnie spowodowany faktem iż sam nie jest zbyt urodziwy i od dłuższego czasu jeździ na ręcznym....

        • 12 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pomorskie Targi Mieszkaniowe: dom mieszkanie wnętrze

targi

Targi mieszkań i domów

wykład, targi, konsultacje
Mieszkania Domy
Cena
Gdańsk Jelitkowo
35900 zł/m2
Sopot Dolny Sopot
24250 zł/m2
Gdańsk Sobieszewo
23650 zł/m2
Gdynia Orłowo
23050 zł/m2
Gdańsk Młode Miasto
21700 zł/m2
Sopot Dolny Sopot
29800 zł/m2
Gdynia Kamienna Góra
22500 zł/m2
Sopot Górny Sopot
16500 zł/m2
Sopot Kamienny Potok
16200 zł/m2
Gdańsk Przymorze
15600 zł/m2
Gdańsk Matemblewo
15100 zł/m2
* na podstawie bazy ofert Trojmiasto.pl

Najczęściej czytane