- 1 Raport. Stabilizacja na rynku mieszkaniowym (80 opinii)
- 2 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (296 opinii)
- 3 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (876 opinii)
- 4 Kwietniowe nowości u deweloperów (95 opinii)
- 5 "Lex deweloper" pomoże na Przymorzu? (158 opinii)
- 6 Nowi lokatorzy zburzyli spokój w kamienicy (259 opinii)
Meble od polskich projektantów? Czemu nie!
Apetyt na polskie wzornictwo rośnie, a w Trójmieście pojawia się coraz więcej firm, które projektują i tworzą niecodzienne meble i fantazyjne wręcz elementy wyposażenia wnętrz.
Polskie wzornictwo czasy swojej świetności przeżywało w latach 50. i 60. dwudziestego wieku. Projekty takich twórców jak Teresa Kruszewska czy Roman Modzelewski podbijały rynek światowy i do dziś docenia się ich ponadczasowy charakter. Słynny fotel RM58 przypadł do gustu nawet samemu Le Corbusierowi.
W Rubio Art uwagę przyciąga zwłaszcza kolekcja CLAPP od NOTI zaprojektowana przez Piotra Kuchcińskiego, wyróżniona nagrodą RED DOT Winner 2014. - Kolekcja ta jest połączeniem nowoczesności oraz wzornictwa lat 50. i 60. Mocno zarysowane krawędzie i wyraźne przerysowania w proporcjach drewnianych części, wskazują na innowacyjność i perfekcyjne wyczucie stylu. W skład kolekcji Clapp wchodzi sofa, fotel oraz dwa stoliki o różnych wymiarach - mówi Piotr Kępiński, właściciel Rubio Art.
Ciekawość budzi również seria foteli Comfee. - Inspiracją do niej był eteryczny dmuchawiec. Są to bardzo wygodne i lekkie siedziska domowe, które budują atmosferę wypoczynku i spokoju. Różnorodność oferty kolorystycznej i fakturowej tkanin daje rozmaite możliwości dopasowania fotela do indywidualnych preferencji klienta - tłumaczy Piotr Kępiński.
Jednak i w samym Trójmieście nie brakuje uzdolnionych twórców wzornictwa. Jednym z nich jest Marta Flisykowska, która wraz z Marcinem Laskowskim tworzy grupę Melounge. Prowadzi również zajęcia na uczelni w pracowni Designu Eksperymentalnego. - Obecnie pracujemy nad nową serią produktów i już niebawem będzie miała miejsce ich pierwsza odsłona - zdradza projektantka.
Skąd czerpią inspiracje? - To niebezpieczne słowo, gdyż bywa, że często sami twórcy mylą je z naśladowaniem. My wychodzimy od różnych rzeczy, np. od detalu, rozwiązania technicznego, a nawet od skojarzenia lub jakiejś historii. Przychodzi pomysł na krzesło, ale w efekcie końcowym może powstać lampa. Marcin niedawno otworzył stolarnię, więc drewno stało się determinującym materiałem. Obydwoje jesteśmy zafascynowani pięknem i jego możliwościami, co od razu przywodzi na myśl Skandynawię i ich podejście do projektowania. My zaś jesteśmy południem Skandynawii, co też wpływa na nasz charakter. Kluczowe jest dla nas to, żeby przedmioty były zaprojektowane, a nie tylko zrobione - mówi Marta Flisykowska, która wykłada również na gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Kolejną trójmiejską marką jest Tabanda, czyli Megi Malinowska, Filip Ludka i Tomek Kempa - grupa twórców, których już na studiach połączyły wspólne pasje do sportu i projektowania. - Wszyscy jesteśmy majsterkowiczami. Mamy smykałkę do manualnych zadań i z chęcią odrywamy się od pracy komputerowej - choć ta jak wiadomo jest niezbędna. Ta cecha 'złotej rączki' jest fundamentem Tabandy. Dzięki temu jesteśmy w stanie prototypować wiele rzeczy samemu, wymyślać kolejne rozwiązania, usprawniać i rozwiązywać problemy. Ta cecha ma również swoje odzwierciedlenie w sprawach codziennych i organizacyjnych. Stawiamy czoła wyzwaniom i bywa, że jesteśmy ekipą od zadań specjalnych, których nikt nie chce się podjąć. I tak przez pierwsze podrygi w prowizorycznym warsztacie w garażu, przez stopniowe udoskonalenia, znajdujemy się teraz w pracowni marzeń, z obszerną prototypownią i warsztatem za ścianą - opowiada Megi Malinowska z Tabandy.
Ich pracownia mieści się na Dolnym Mieście w Królewskiej Fabryce Karabinów. - W dzielnicy, w której zakochaliśmy się po uszy odwiedzając ją w trakcie festiwalu Narracje 2011. Stworzyliśmy tu pracownie, w której rezyduje kilka innych ciekawych grup tj. architekci GDYBY.pl, fotograf SZAJEWSKI.com, wizualizacje 49CORP.pl, filmy THEMONTAZ.com - w grupie siła! Dolne Miasto to miejsce dynamicznych zmian i rewitalizacji, co bardzo nas cieszy i wiemy, że w przyszłości będzie to jedna z ciekawszych dzielnic Gdańska. Często porównujemy ją do Brick Lane w Londynie - dzielnicy, która przed laty była izolatką wyrzutków społeczeństwa, odmieńców i rozpadających się pofabrycznych przestrzeni, a w tym momencie jest jedną z bardziej pożądanych dzielnic tego miasta. To tam przed laty osiedlili się Gilbert&George szukając lokum w przystępnej cenie, dziś ich legendarna pracownia warta jest pewnie miliony - wyjaśnia Megi Malinowska.
Inspiracje to dla Tabandy temat rzeka. - Region, w którym żyjemy, ma na nas duży wpływ. Każdy twórca wynosi wiele z miejsca, w którym żyje. Ci z kolei, którzy nie mają stałego miejsca zamieszkania - też z tego czerpią i to stanowi o ich spostrzeżeniach i twórczości. Projektowanie to również umiejętność dopasowania się do pewnych warunków brzegowych, dyskusji, kompromisów. Ograniczenia, wbrew pozorom, też bywają inspirujące - mówi projektantka.
Obecnie Tabanda jest zaangażowana w prace przy kolejnej edycji Gdynia Design Days. - Na Placu Kaszubskim w Gdyni powstanie Terminal Designu. To już nasz drugi Terminal Designu, ale po raz pierwszy w tym miejscu i z tak rozbudowanym zapleczem do relaksu i tzw. chillout-u. Projekt Terminalu powstał przy ścisłej współpracy z niebywale zdolną grupą projektową GDYBY - zdradza Megi Malinowska.
- Ukończyliśmy również projekt na wystawę główną pod kuratelą Agnieszki Jacobson-Cieleckiej w ramach Gdynia Design Days 2014 - nasz projekt będzie można obejrzeć na nadchodzącym festiwalu - dodaje. Póki co, nie może zdradzić więcej szczegółów.
Coraz częściej mówi się o polskim wzornictwie. Zjawisko nabiera formy, powoli wyznacza swoje ścieżki. - Oglądając wystawy polskie prezentowane na arenie zagranicznej - wiem, że jesteśmy w dobrej formie. To z kolei generuje apetyty u polskich projektantów, ale też u odbiorców. I to jest świetne! Ta machina sama się napędza. W tym roku w Mediolanie publiczność mogła obejrzeć wystawę narodową 'POLISH JOB' oraz wystawę o pomorskich projektantach 'SMAK OBIEKTU' organizowaną przez Centrum Designu Gdynia. Obie wystawy były na bardzo wysokim poziomie. Dobrze zaprojektowane produkty, spójna koncepcja scenograficzna i merytoryczna. Mamy co pokazywać - zauważa Megi Malinowska.
Podobnego zdania jest projektantka Marta Flisykowska. - Mamy sporo zdolnych projektantów, jednak fakt zadawania tego pytania prowokuje do typowo polskiego marudzenia. Nad kondycją trzeba pracować, ale dojście do zadowalającej formy wymaga czasu i pracy. Szczególnie ta mentalna praca jest istotna, świadomie wybieramy otaczające nas przedmioty, chcemy się czuć dobrze i naturalnie w ich towarzystwie. Jeżeli Polacy nie będą cenić własnych produktów, to zawsze będziemy kwestionować kondycje polskiego designu. Oczywiście punktem zapalnym jest cena. Dużo zarzutów odnosi się do tego, że polskie projekty są za drogie - głównie dla nas samych. Stosunek naszych zarobków choćby do cen żywności jest mniej korzystny niż w innych, zachodnich krajach, zatem towary ekskluzywne nie mają racji bytu - zauważa projektantka i wykładowca ASP w Gdańsku.
Często pojawiającym się pytaniem jest to, czy wzornictwo powstające w naszym regionie ma jakiś rys lokalny, czy jest - póki co - próbą poszukiwania wzorców w modnej ostatnio Skandynawii. - Jest to złożona sprawa. Kwestia dystansu do tego, jak sami się widzimy, a jak widzą nas inni daje pewne wskazówki. Jeżeli już jakiś projekt zostanie zauważony na świecie, to zazwyczaj budzi zdziwienie, że to z Polski, dlaczego? Bo my nie wiemy, a tym samym osoby z zewnątrz, jak go z nią utożsamić. Co jest charakterystyczne dla Polski? Odpowiedź na to pytanie zawarta w produktach będzie stanowić o naszym rysie. W swojej pracy doktorskiej pisałam o tożsamości projektowej, a wypowiedź teoretyczną zmaterializowałam. Zaprojektowałam stół, który miał się odnosić do kultury kaszubskiej - mówi Marta Flisykowska.
Na rynku pojawia się coraz więcej projektów sygnowanych polskimi nazwiskami. Warto się im przyjrzeć bliżej, bo jest szansa, że coś wpadnie nam w oko. Wspierajmy polskie wzornictwo, bo jest ono na dobrej drodze do wielu owocnych sukcesów, które przecież w całości zależą od rynku, czyli klienta.
Miejsca
Zobacz także
Opinie (27) 6 zablokowanych
-
2014-07-03 01:01
Marbet (1)
Marbet
- 0 1
-
2014-07-05 15:18
Do Marbeta
co Marbet????? ich modele nie dorównują klasykom światowego wzornictwa! większość to obrzydliwe grzmoty...a jakie niewygodne!
- 0 0
-
2014-07-03 14:42
Mam nadzieję, że w przyszłości
wyprze to badziewie rodem z BRW czy Agata Meble, a polskie mieszkania staną się ładne
- 5 0
-
2014-07-14 11:26
782 zł za kabel z żarówką?
Jak się tworzy takie produkty luksusowe to nic dziwnego, że nie stać na nie polskich odbiorców.
Widocznie nie są oni grupa dla której Tabanda projektuje.
Taka lampa to maksymalnie 200 zł powinna kosztować ale status luksusu kosztuje.- 2 0
-
2016-06-17 11:39
Polskie wzornictwo rulez!
Cudownie! Zawsze uważałam, że mamy jednych z najbardziej utalentowanych architektów wnętrz czy projektantów w Europie. Poza tym historia polskiego wzornictwa jest tak niezwykła i bogata, że ciężko nie docenić naszego wysiłku i starań. Przez lata tłamszeni, nie mogliśmy do końca wykorzystywać naszego potencjału, a materiały wyhaczać Bóg wie skąd... A dzisiaj powstają takie cacka jak culise w małej Kościerzynie na Kaszubach http://culise.pl/sklep-online/ i świat powinien o nich wiedzieć!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.