- 1 Kto kupuje 100-metrowe mieszkania? (94 opinie)
- 2 Raport. Stabilizacja na rynku mieszkaniowym (248 opinii)
- 3 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (298 opinii)
- 4 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (886 opinii)
- 5 Kwietniowe nowości u deweloperów (95 opinii)
- 6 Nowi lokatorzy zburzyli spokój w kamienicy (259 opinii)
Droższa z działek leży przy Targu Rybnym 11 nad Motławą. Rewelacyjna lokalizacja i budujące się wokół hotele oraz coraz bardziej realne plany zabudowy Wyspy Spichrzów sprawiły, że cena tak skoczyła. Bardzo ważne jest także to, że na działce nie stoi żaden zabytek - zawsze kosztowny i trudny do remontu.
A tak jest właśnie na drugiej działce - na niespełna 250 mkw. przy ul. Grodzkiej 9/Wartkiej 8 znajduje się jeden z najcenniejszych elementów historycznej zabudowy Gdańska. Większa część fasady dwóch kamienic od strony Motławy składa się z muru i resztek baszty dawnego zamku krzyżackiego. Widać średniowieczne blanki i łuki bramy. Resztę domów wybudowano po tym, jak gdańscy mieszczanie rozebrali XIV-wieczną fortecę. Widać w nich nakładanie się stylów architektonicznych od XVI do XX wieku. Kamienice przy Grodzkiej szczęśliwie przetrwały II wojnę światową. Są jednymi z niewielu oryginalnych budynków przedrozbiorowego Gdańska.
Niestety, nieremontowane przez kilkadziesiąt lat mury grożą katastrofą budowlaną. Za pieniądze miasta zinwentaryzowano stan techniczny kamienic i dokonano podstawowych prac ratunkowych (zabetonowano okna, podparto budowlę drewnianymi stemplami).
Przed rokiem Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych zastanawiał się nad rozbiórką domów. Interwencja "Gazety" i wojewódzkiego konserwatora zabytków sprawiła, że nieruchomość przekazano wydziałowi skarbu gdańskiego magistratu, który wystawił ją na sprzedaż.
- Przed przetargiem wydzieliliśmy z działki mur obronny, który nadal stanowi własność miasta - mówi wojewódzki konserwator zabytków Marian Kwapiński. - Ze względu na niezwykłą wartość obiektu będziemy tę inwestycję szczególnie ściśle pilnować. Tym bardziej że wymagania konserwatora znane były od początku ewentualnemu kupującemu.
Oznacza to, że nowy właściciel nie będzie mógł dokonywać żadnych zmian w zabytkowym murze, a dobudowane części kamienic będzie mógł remontować pod ścisłą kontrolą konserwatora. Wymagania konserwatora są duże: usunąć z budynku będzie można tylko elementy młodsze niż z końca XIX wieku. Starsze części elewacji i wystroju wnętrza kamienicy muszą pozostać po renowacji na swoim pierwotnym miejscu.
Do walki o tę prestiżową i "trudną" nieruchomość stanęło pięciu oferentów zainteresowanych świetną lokalizacją - wymarzoną pod hotel. Z okien od strony Motławy rozciąga się wspaniały widok na Zakole Motławy, Ołowiankę i ryglowy pałacyk klubu wioślarskiego Viktoria. Z drugiej strony stoją niewielkie kamieniczki przy ulicy Grodzkiej.
O autorze
Bartosz Gondek
Historyk, dziennikarz, kierownik Domu Wiedemanna w Pruszczu Gdańskim
Opinie (2)
-
2006-06-09 00:22
Inwestor tak poprowadzi prawe budowlane, że mur runie wcześniej czy później i nie będzie miał klopotu
- 0 0
-
2006-06-15 12:16
ach, spychanie odpowiedzialności
Wiadomo, że nowy właściciel i tak doprowadzi do zrównania tego z ziemią i wybuduje nowe. Ale miasto już wedy umyje ręce i pewnie nikt o tym nawet nie napisze, bo to już będzie prywatne. A mur... na wszystko znajdzie się sposób. Biznes jest biznes. Nikt nie wyda milion złotych, żeby cieszyć się ruinami i podpierać ściany belkami. hi, hi, hi.:)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.