- 1 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (296 opinii)
- 2 Raport. Stabilizacja na rynku mieszkaniowym (76 opinii)
- 3 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (876 opinii)
- 4 Kwietniowe nowości u deweloperów (95 opinii)
- 5 Nowi lokatorzy zburzyli spokój w kamienicy (259 opinii)
- 6 "Lex deweloper" pomoże na Przymorzu? (158 opinii)
Trójmiasto stale się rozbudowuje. Mieszkańców to cieszy, ale nie zawsze... Sąsiedzi powstających osiedli i biurowców coraz częściej skarżą się na hałasy, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie.
Niedawno pisaliśmy o budowie osiedla mieszkaniowego na Ujeścisku, gdzie prace - okresowo - trwały dniami i nocami. Inwestor wyjaśnił, że w czasie budowy są takie momenty, kiedy prac - ze względów technologicznych - po prostu nie można przerwać. Po publikacji zgłosili się kolejni czytelnicy skarżąc się na pracującą w nocy kruszarkę do gruzu przy ulicy Dullina czy trwające po 18 godzin na dobę hałasy z budowy biurowca w centrum Gdańska. Każdy list kończy pytanie: czy mieszkańcy sąsiednich budynków nie mają prawa do odpoczynku?
- Zakłócanie ciszy nocnej jest wykroczeniem z artykułu 51 kodeksu wykroczeń. Taką sprawę jak najbardziej można zgłosić policji. Za każdym razem, gdy otrzymujemy zgłoszenie, podejmujemy interwencję. - tłumaczy Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Na miejscu policjant po potwierdzeniu faktu może pouczyć, nałożyć na sprawcę mandat karny, a jeżeli osoba odmówi jego przyjęcia - skierować wniosek o ukaranie do sądu. Można też zgłosić się do najbliższego komisariatu i złożyć zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia.Za zakłócenie ciszy nocnej grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do pięciu tysięcy złotych.
Czy lepiej dzwonić na policję czy do Straży Miejskiej.
- Jeśli jest to zakłócanie porządku w nocy, to większość takich zgłoszeń trafia do policji, bo Straż Miejska nie ma służby patrolowej w tym czasie - tłumaczy Miłosz Jurgielewicz, rzecznik prasowy gdańskiej Straży Miejskiej.
Oczywiście może zdarzyć się, że interwencje partoli i kolejne nakładane mandaty nie pomogą. Wtedy jedynie presja społeczna może sprawić, aby urzędnicy wydali tzw. decyzję w sprawie wstrzymania wykonalności pozwolenia na budowę.