- 1 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (295 opinii)
- 2 Raport. Stabilizacja na rynku mieszkaniowym (54 opinie)
- 3 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (875 opinii)
- 4 Kwietniowe nowości u deweloperów (95 opinii)
- 5 Flipper dał się oszukać i stracił 15 tys. zł (461 opinii)
- 6 "Lex deweloper" pomoże na Przymorzu? (158 opinii)
"Nie odpowiadają na listy, a ja nie mam gdzie mieszkać"
Zakup mieszkania od dewelopera to często wydatek pochłaniający oszczędności całego życia. Kiedy jest to zakup mieszkania pokazowego na osiedlu wyższej klasy można traktować go także jako spełnienie marzeń o komforcie i luksusie. Ale jeśli okaże się, że lokal ma wady, a z deweloperem nie można dojść do porozumienia, rozgoryczenie odbiera całą radość i niweczy plany. Tak jest w przypadku naszego czytelnika z Sopotu, który z bezradności opisał nam swoją historię.
W końcu, w sierpniu 2012 roku, odpadła jedna z listew przypodłogowych, a moim oczom ukazała się cała gama grzybów i pleśni. Spod parkietu sączył się płyn, a tynk na ścianie między łazienką a sypialnią okazał się być wilgotny. Okazało się, że pozostałe listwy są w podobnym stanie. Zwróciłem też uwagę, że w łazience pociemniały kafle wokół brodzika, a z fug między nimi sączyła się woda. Przyjrzałem się futrynie drzwi łazienkowych - zaczęła na dole gnić.
Mieszkanie było na gwarancji, więc powiadomiłem dewelopera. Przysłany przez niego wykonawca prowadził prace remontowe od września do grudnia 2012 roku. W tym czasie nie mogłem mieszkać w lokalu (m.in. zdemontowany prysznic) i chorowałem. Ściany zostały osuszone (poniosłem koszty energii elektrycznej, płaciłem czynsz), ale zagrzybiony od spodu parkiet nie został usunięty ani wymieniony. Sąsiedzi byli zirytowani ciągłym hałasem maszyn do osuszania. Oficjalnie za przyczynę usterki uznano nieszczelność pod brodzikiem, nieoficjalnie żaden ze specjalistów nie był w stanie jednoznacznie określić jej przyczyny. Klucze do mieszkania wróciły do mnie przed Bożym Narodzeniem 2012 roku. Nie powstał protokół powykonawczy, nikt nie poczuwał się do zwrotu kosztów remontu, czynszu, kosztów mojego leczenia. Bambusowy parkiet, jak wykazały późniejsze ekspertyzy, pokryty od spodu grzybem, został porysowany. Sprzątanie wyglądało jak po generalnym remoncie w lokalu, który nie został zabezpieczony na czas prac...
Ostatecznie, w mieszkaniu zacząłem pomieszkiwać w marcu 2013 roku. Po miesiącu zacząłem zauważać pierwsze oznaki powrotu powodzi do mieszkania. Zwróciłem się do dewelopera (gwarancja nadal obowiązywała), z prośbą o profesjonalne rozwiązanie sprawy - bez udziału tej samej ekipy, z uwzględnieniem kosztów, które może spowodować kolejny remont i zapewnieniem lokalu zastępczego na jego czas. Odpowiedzi na to pismo nie otrzymałem. Przebywałem w mieszkaniu okresowo. W czasie, kiedy gwarant nie reagował lokal ulegał dewastacji (m.in. purchle na ścianach, zapach stęchlizny, dywanik pleśni w szafkach). Do oficjalnego spotkania z wykonawcą doszło we wrześniu 2013 roku. "Fachowcy" (ci sami) weszli do mieszkania pod koniec września, mieszkanie znowu zostało wyłączone z użytkowania. Cała historia się powtórzyła.
Na przełomie roku 2013 i 2014 remont został przerwany, deweloper chciał rozmawiać o podziale kosztów remontu... Tym razem w czasie remontu (na własny koszt) wykonałem jednak ekspertyzy: eksperta budowlanego, firmy zajmującej się osuszaniem i badaniem wilgotności pomieszczeń, biegłego sądowego parkieciarza, który za oczywiste uznał dokonanie odkrywki parkietu w kilku miejscach i Sanepidu - ta ostatnia ekspertyza wykazała 20-krotnie przekroczenie stężenia zarodników grzybów i pleśni w mieszkaniu. Wykonawca nie przyjął do wiadomości przedstawionych ekspertyz i zarządził swoje badania, w ramach których m.in. nie wykonano odkrywki parkietu.
Odbyło się kilka spotkań z zarządem dewelopera, który m.in. domagał się mojej partycypacji w kosztach remontu. Do porozumienia nie doszło. Zakończenie remontu nie zostało potwierdzone, a ja nie wyrażam zgody na przejęcie lokalu w takim stanie, ani na pokrycie kosztów remontu. Tym bardziej, że wykonawca nie poradził sobie ze zlokalizowaniem usterki (nie ma żadnego protokołu) ani jej naprawieniem. Lokal nie został przecież doprowadzony do stanu sprzed zdiagnozowania usterki. A co z kosztami wynajmowania przeze mnie mieszkania? Przez te miesiące nie mogłem przecież korzystać z lokalu. Postępowanie dewelopera wobec mojej ubezpieczalni pozbawiło mnie odszkodowania i lokalu zastępczego (stwierdzono, że problem został zdiagnozowany i rozwiązany).
Przez pewien czas trwały skomplikowane negocjacje z deweloperem mające na celu wymianę mojego lokalu na nowe mieszkanie lub otrzymanie odszkodowania (które de facto nie pokryje moich kosztów) powiązanego z utratą gwarancji. Efekt jest taki, że miałbym jeszcze dołożyć oraz ponieść koszty wykończenia i urządzenia nowego mieszkania. Ponieważ nie przystałem na żadną z propozycji, deweloper przestał odpowiadać na moje pisma i nie ma ochoty na kolejne spotkania, które miałyby doprowadzić do porozumienia.
Czuję się bezradny. Zapłaciłem za pełnowartościowy lokal, przeogromne pieniądze. Nie mam gdzie mieszkać i czuję, że deweloper chce na mnie jeszcze więcej zarobić. Nie przyjmuje, że koszty, jakie poniosłem w związku z tym, że dostarczony mi został niepełnowartościowy produkt są konsekwencją wadliwości lokalu. Nie widzę też szans na to, żeby mieszkanie zostało "naprawione". Jako człowiek jestem zniszczony i wykończony tą sprawą. Chciałbym więc zapytać w otwarty sposób: czy nie można już w tym kraju liczyć na uczciwość przedsiębiorcy wobec klienta? Czy każda sprawa musi kończyć się wieloletnią szarpaniną w sądach?
Andreas Bach, czytelnik Trojmiasto.pl
W nawiązaniu do listu czytelnika skierowanego do redakcji Portalu Trojmiasto.pl potwierdzamy, że usunęliśmy w mieszkaniu klienta dwie usterki: pierwsza polegała na nieszczelności styku brodzika z przyległą ścianą, druga na rozszczelnieniu połączenia syfonu brodzika z instalacją kanalizacji sanitarnej. Po usunięciu pierwszej usterki naprawiliśmy i wymalowaliśmy ścianę, mieszkanie wysprzątaliśmy, zwróciliśmy klientowi koszty zużytej energii elektrycznej.
W przypadku drugiej zgłoszonej usterki, do lokalu zostaliśmy wpuszczeni dopiero po prawie pół roku od jej zgłoszenia. Mieszkanie w tym czasie było wynajmowane i eksploatowane pomimo nieszczelności, co doprowadziło do znacznego zawilgocenia. Podkreślamy iż rozmiar szkody w mieszkaniu spowodowany był przedłużającym się, z winy klienta, brakiem dostępu do lokalu. Po uzyskaniu dostępu do mieszkania usunęliśmy nieszczelność podłączenia brodzika, wyremontowaliśmy łazienkę w lokalu klienta wraz z wymianą zawilgoconego tynku i elementów wykończeniowych. Przeprowadziliśmy również stosowne badania stanu instalacji i warunków sanitarnych w mieszkaniu. Informujemy również, iż spółka jest w posiadaniu opinii mykologicznej potwierdzającej możliwość użytkowania mieszkania.
Konflikt z klientem dotyczył nie tyle naprawy lokalu, lecz proponowanej przez klienta zamiany tego lokalu na dwa inne mieszkania. Klient chciał zamienić mieszkanie o powierzchni 67 m kw. na dwa mieszkania o powierzchni 46 i 34 m kw. Doszło do kilkunastu spotkań, w tym z zarządem spółki. Pomimo dwukrotnego uzgodnienia zasad zakupu i specjalnego rabatu, klient za każdym razem wycofywał się z uzgodnień, zwiększając swoje oczekiwania.
Iga Marmołowska, specjalista ds. marketingu i PR w Invest Komfort
Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.
Miejsca
Opinie (89) ponad 50 zablokowanych
-
2014-07-15 09:34
hihihi (8)
nie ufam ludziom , którym rodzice mieszkania kupują, samemu trzeba do wszystkiego dojść i majsterkowiczem być, w ogole to przywrocic wojsko, bo faceci to teraz nie wiele potrafia sami zrobic...
- 11 19
-
2014-07-15 09:40
(4)
Jak widać kobiety potrafią jeszcze mniej, bo nawet nie potrafią poprawnie napisać "niewiele". I jest różnica między "facetem", a mężczyzną. Może jak dorośniesz i poznasz mężczyznę, a nie faceta to ją dostrzeżesz.
- 12 7
-
2014-07-15 09:53
(1)
oo i Korwin się znalazł na forum : D, ktoś tu się zbulwersował, chyba też ma dwie lewe ręce
- 6 11
-
2014-07-15 09:58
Wręcz przeciwnie.
- 8 2
-
2014-07-15 14:03
a kobietom obowiązkowo warsztaty z gotowania, prania, prasowania i rodzenia dzieci
bo te obecne to niewiele potrafią same zrobić
- 5 6
-
2014-07-15 19:55
a po ile kartofle?
- 0 2
-
2014-07-15 14:47
puk puk (1)
tu rozumek, mogę wejść? :D
- 2 3
-
2014-07-15 19:54
Nie!!!!!!!!!!!!!!!
- 1 1
-
2014-07-16 11:03
Zgoda z wojskiem
Ale kobietom przywrócić rolę przy garach, cerowaniu skarpet, szyciu ubrań, opieki nad dziećmi, sprzątaniu. Bo zbyt duża wolność w d*** im poprzewracała.
- 5 3
-
2014-07-15 10:12
Invest Komfort (2)
Kiedyś kupiłem w IK, nigdy więcej.
Potem kupiłem u innego developera i nagle się okazało, że można mieć nadmiar grzejników (a nie braki), grube ściany (a nie pękające g.), prawdziwą cegłę (a nie udawany efekt z tynku) itp. Niestety, większość developerów robi słabe rzeczy, a przecież jest teraz taki dostęp do materiałów, i to niewiele droższych niż to, co dają..
No i tak, zdecydowanie trzeba grzać i wietrzyć. Kaloryfery na maksa, okna zawsze uchylone, najlepiej jeszcze wstawić klimę (osusza w standardzie) i pierwszy rok, dwa nastawić się wyłącznie na usuwanie wilgoci i wyziewów np. z płyt meblowych czy resztek farb.
Przecież cała budowlanka jest na mokro robiona, ta woda musi gdzieś uciec.- 15 2
-
2014-07-15 10:28
mój kuzyn kupił w invest komforcie w 2012 w Altusie od stryjskiej i ceni sobie, nie miał żadnych przygód, ale mieszka tam na stałe a nie okazjonalnie, może to zła eksploatacja właśnie.. kto to wie..
- 7 8
-
2014-07-15 10:36
Sasiadka
Mieszkam na opisywanym osiedu w Sopocie i jestem zbulwersowana tym, jak mozna tak zapuścić mieszkanie. Kilkoro moich znajomych również tu mieszka i nikt z nas nie ma grzyba. To drugie z kolei mieszkanie kupione u tego dewelopera i standard nadal utrzymany. Może i drozej niz u innych ( chociaz w Sopocie ceny raczej podobne za mkw.), ale jak mnie stac to dlaczego mam udawac zemnie nie stac....
- 7 15
-
2014-07-15 10:14
mieszkanie (2)
67m za 900tys, trzeba chyba na glowe upasc
- 16 6
-
2014-07-15 10:19
znośna cena jak na Sopot
w tej lokalizacji
- 5 6
-
2014-07-15 12:14
Wiczlino-Chwarzno, 80 metrów, 400 tys. z urządzeniem
Do sopotu samochodem: 10-15 minut.
Przepłacić 500 tys - bezcenne.- 17 3
-
2014-07-15 10:18
a mi (4)
mój tata nie kupił mieszkania za 900 tysia :(
- 10 7
-
2014-07-15 10:40
Mój by mi nawet za 100 tys. nie kupił.
- 5 3
-
2014-07-15 12:13
Pewnie Ciebie nie kocha (1)
- 4 2
-
2014-07-16 00:29
Pewnie nie.
- 2 1
-
2014-07-16 18:50
i tyle z tego zrozumiałeś
- 5 1
-
2014-07-15 10:36
900 tysięcy?!
to przed denominacją było?!
- 5 3
-
2014-07-15 12:31
Co za debil kupuje mieszkane pokazowe
Jak w tytule.
- 9 7
-
2014-07-15 14:35
skoro Aquarius
to i nie dziwi że tyle wody ;-)
- 27 0
-
2014-07-15 15:07
Niezły cwaniaczek z Andreasa
Niezły cwaniaczek, hehe :) Mijanie sie z prawdą, niedomówienia, żal i lament... dwa za jedno i pewnie jeszcze chciał mebelki z Moma studio albo od Klera. Wynajął mieszkanko, najmujący nie zgodzili sie na wpuszczenie ekipy i musialby im płacić karę, a teraz struga Greka... fajny gościu ten ANDREAS
- 13 16
-
2014-07-15 15:43
Tatuś dał ci prawie bańkę na mieszkanie a Ty i tak nie umiałeś ich dobrze wydać i musiałeś "przżydzić i kupić trochę taniej jakieś mieszkanie pokazowe. Wspolczuje ale w sumie powinienes sie cieszyc ze nie wziales na to mieszkanie kredytu jak wiekszosc osob :)
- 6 13
-
2014-07-15 15:48
ehh
Czytając komentarze widzę frustracje ludzi, którzy skupili się na tym,że ktoś dostał od taty pieniądze na mieszkanie.
Każdego z Was może taka sytuacja spotkać,że dostajecie wadliwy produkt od dewelopera. Brak empatii
Najprawdopodobniej jeśli było to mieszkanie pokazowe to zostało bardzo szybko urządzone nim wilgoć technologiczna choć w minimalnym stopniu została usunięta.Większość mieszkań nim zostanie urządzona stoi dość długo i wysycha. To właśnie jest powodem zagrzybienia tego mieszkania a nie jakiś durny brodzik, bo co brodzik ma wspólnego z grzybem pod listwami przypodłogowymi. To bzdura jaką deweloper wciska.- 25 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.