- 1 Open House Gdynia: 90 lokalizacji (8 opinii)
- 2 Kiedy otwarcie Kauflandu w Gdyni? (237 opinii)
- 3 Dwa osiedla obok siebie bez wspólnej drogi (237 opinii)
- 4 Nowy apartamentowiec powstanie na Wyspie Spichrzów (203 opinie)
- 5 Barometr Cen. Stabilizacja cen najmu (129 opinii)
- 6 Fotowoltaiczny dziwoląg w Sopocie (194 opinie)
"Nie odpowiadają na listy, a ja nie mam gdzie mieszkać"
Zakup mieszkania od dewelopera to często wydatek pochłaniający oszczędności całego życia. Kiedy jest to zakup mieszkania pokazowego na osiedlu wyższej klasy można traktować go także jako spełnienie marzeń o komforcie i luksusie. Ale jeśli okaże się, że lokal ma wady, a z deweloperem nie można dojść do porozumienia, rozgoryczenie odbiera całą radość i niweczy plany. Tak jest w przypadku naszego czytelnika z Sopotu, który z bezradności opisał nam swoją historię.
W końcu, w sierpniu 2012 roku, odpadła jedna z listew przypodłogowych, a moim oczom ukazała się cała gama grzybów i pleśni. Spod parkietu sączył się płyn, a tynk na ścianie między łazienką a sypialnią okazał się być wilgotny. Okazało się, że pozostałe listwy są w podobnym stanie. Zwróciłem też uwagę, że w łazience pociemniały kafle wokół brodzika, a z fug między nimi sączyła się woda. Przyjrzałem się futrynie drzwi łazienkowych - zaczęła na dole gnić.
Mieszkanie było na gwarancji, więc powiadomiłem dewelopera. Przysłany przez niego wykonawca prowadził prace remontowe od września do grudnia 2012 roku. W tym czasie nie mogłem mieszkać w lokalu (m.in. zdemontowany prysznic) i chorowałem. Ściany zostały osuszone (poniosłem koszty energii elektrycznej, płaciłem czynsz), ale zagrzybiony od spodu parkiet nie został usunięty ani wymieniony. Sąsiedzi byli zirytowani ciągłym hałasem maszyn do osuszania. Oficjalnie za przyczynę usterki uznano nieszczelność pod brodzikiem, nieoficjalnie żaden ze specjalistów nie był w stanie jednoznacznie określić jej przyczyny. Klucze do mieszkania wróciły do mnie przed Bożym Narodzeniem 2012 roku. Nie powstał protokół powykonawczy, nikt nie poczuwał się do zwrotu kosztów remontu, czynszu, kosztów mojego leczenia. Bambusowy parkiet, jak wykazały późniejsze ekspertyzy, pokryty od spodu grzybem, został porysowany. Sprzątanie wyglądało jak po generalnym remoncie w lokalu, który nie został zabezpieczony na czas prac...
Ostatecznie, w mieszkaniu zacząłem pomieszkiwać w marcu 2013 roku. Po miesiącu zacząłem zauważać pierwsze oznaki powrotu powodzi do mieszkania. Zwróciłem się do dewelopera (gwarancja nadal obowiązywała), z prośbą o profesjonalne rozwiązanie sprawy - bez udziału tej samej ekipy, z uwzględnieniem kosztów, które może spowodować kolejny remont i zapewnieniem lokalu zastępczego na jego czas. Odpowiedzi na to pismo nie otrzymałem. Przebywałem w mieszkaniu okresowo. W czasie, kiedy gwarant nie reagował lokal ulegał dewastacji (m.in. purchle na ścianach, zapach stęchlizny, dywanik pleśni w szafkach). Do oficjalnego spotkania z wykonawcą doszło we wrześniu 2013 roku. "Fachowcy" (ci sami) weszli do mieszkania pod koniec września, mieszkanie znowu zostało wyłączone z użytkowania. Cała historia się powtórzyła.
Na przełomie roku 2013 i 2014 remont został przerwany, deweloper chciał rozmawiać o podziale kosztów remontu... Tym razem w czasie remontu (na własny koszt) wykonałem jednak ekspertyzy: eksperta budowlanego, firmy zajmującej się osuszaniem i badaniem wilgotności pomieszczeń, biegłego sądowego parkieciarza, który za oczywiste uznał dokonanie odkrywki parkietu w kilku miejscach i Sanepidu - ta ostatnia ekspertyza wykazała 20-krotnie przekroczenie stężenia zarodników grzybów i pleśni w mieszkaniu. Wykonawca nie przyjął do wiadomości przedstawionych ekspertyz i zarządził swoje badania, w ramach których m.in. nie wykonano odkrywki parkietu.
Odbyło się kilka spotkań z zarządem dewelopera, który m.in. domagał się mojej partycypacji w kosztach remontu. Do porozumienia nie doszło. Zakończenie remontu nie zostało potwierdzone, a ja nie wyrażam zgody na przejęcie lokalu w takim stanie, ani na pokrycie kosztów remontu. Tym bardziej, że wykonawca nie poradził sobie ze zlokalizowaniem usterki (nie ma żadnego protokołu) ani jej naprawieniem. Lokal nie został przecież doprowadzony do stanu sprzed zdiagnozowania usterki. A co z kosztami wynajmowania przeze mnie mieszkania? Przez te miesiące nie mogłem przecież korzystać z lokalu. Postępowanie dewelopera wobec mojej ubezpieczalni pozbawiło mnie odszkodowania i lokalu zastępczego (stwierdzono, że problem został zdiagnozowany i rozwiązany).
Przez pewien czas trwały skomplikowane negocjacje z deweloperem mające na celu wymianę mojego lokalu na nowe mieszkanie lub otrzymanie odszkodowania (które de facto nie pokryje moich kosztów) powiązanego z utratą gwarancji. Efekt jest taki, że miałbym jeszcze dołożyć oraz ponieść koszty wykończenia i urządzenia nowego mieszkania. Ponieważ nie przystałem na żadną z propozycji, deweloper przestał odpowiadać na moje pisma i nie ma ochoty na kolejne spotkania, które miałyby doprowadzić do porozumienia.
Czuję się bezradny. Zapłaciłem za pełnowartościowy lokal, przeogromne pieniądze. Nie mam gdzie mieszkać i czuję, że deweloper chce na mnie jeszcze więcej zarobić. Nie przyjmuje, że koszty, jakie poniosłem w związku z tym, że dostarczony mi został niepełnowartościowy produkt są konsekwencją wadliwości lokalu. Nie widzę też szans na to, żeby mieszkanie zostało "naprawione". Jako człowiek jestem zniszczony i wykończony tą sprawą. Chciałbym więc zapytać w otwarty sposób: czy nie można już w tym kraju liczyć na uczciwość przedsiębiorcy wobec klienta? Czy każda sprawa musi kończyć się wieloletnią szarpaniną w sądach?
Andreas Bach, czytelnik Trojmiasto.pl
W nawiązaniu do listu czytelnika skierowanego do redakcji Portalu Trojmiasto.pl potwierdzamy, że usunęliśmy w mieszkaniu klienta dwie usterki: pierwsza polegała na nieszczelności styku brodzika z przyległą ścianą, druga na rozszczelnieniu połączenia syfonu brodzika z instalacją kanalizacji sanitarnej. Po usunięciu pierwszej usterki naprawiliśmy i wymalowaliśmy ścianę, mieszkanie wysprzątaliśmy, zwróciliśmy klientowi koszty zużytej energii elektrycznej.
W przypadku drugiej zgłoszonej usterki, do lokalu zostaliśmy wpuszczeni dopiero po prawie pół roku od jej zgłoszenia. Mieszkanie w tym czasie było wynajmowane i eksploatowane pomimo nieszczelności, co doprowadziło do znacznego zawilgocenia. Podkreślamy iż rozmiar szkody w mieszkaniu spowodowany był przedłużającym się, z winy klienta, brakiem dostępu do lokalu. Po uzyskaniu dostępu do mieszkania usunęliśmy nieszczelność podłączenia brodzika, wyremontowaliśmy łazienkę w lokalu klienta wraz z wymianą zawilgoconego tynku i elementów wykończeniowych. Przeprowadziliśmy również stosowne badania stanu instalacji i warunków sanitarnych w mieszkaniu. Informujemy również, iż spółka jest w posiadaniu opinii mykologicznej potwierdzającej możliwość użytkowania mieszkania.
Konflikt z klientem dotyczył nie tyle naprawy lokalu, lecz proponowanej przez klienta zamiany tego lokalu na dwa inne mieszkania. Klient chciał zamienić mieszkanie o powierzchni 67 m kw. na dwa mieszkania o powierzchni 46 i 34 m kw. Doszło do kilkunastu spotkań, w tym z zarządem spółki. Pomimo dwukrotnego uzgodnienia zasad zakupu i specjalnego rabatu, klient za każdym razem wycofywał się z uzgodnień, zwiększając swoje oczekiwania.
Iga Marmołowska, specjalista ds. marketingu i PR w Invest Komfort
Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.
Miejsca
Opinie (89) ponad 50 zablokowanych
-
2014-07-16 01:40
"Zaplacilem za..."
Chyba nie ty, tylko tatus tobie kupil.
- 8 8
-
2014-07-15 08:41
nigdy nie kupować mieszkań pokazowych (2)
Pracowałam przez kilka lat w firmie deweloperskiej i powiem tyle, że mieszkania pokazowe są robione zanim mieszkanie zdąży pozbyć się wilgoci budowlanej. Kładzie się panele/parkiet na wilgotną posadzkę, ściany pomalowane pomimo wilgoci i przez jakiś czas nic się nie stanie, ale po 2-3 latach a i owszem. I bujdy o tym, że ktoś mieszkał okazjonalnie to jakiś problem. Po prostu deweloper potrzebuje takiego mieszkania bardzo szybko, aby skusić kupujących. Ja w swoim mieszkaniu (stary blok, lata 70) nie mieszkałam przez prawie 2 lata (przyjeżdżałam co kilka miesięcy) i po powrocie wiadomo, że mieszkanie trzeba gruntownie posprzątać i wywietrzyć, ale nie ma mowy o wilgoci czy grzybie.
- 37 2
-
2014-07-15 23:30
potwierdzam w 100%
pokazowe mieszkania oddaje sie przed dniami pokazowymi na ostatnią chwilę, ekipa goni ekipę, suszy sie mokre ściany gorącym powietrzem, potem takie mieszkanie służy przez kilka miesięcy jako pokazowe a na końcu sprzedaje. Efektów nie trzeba chyba tłumaczyć komuś, kto choć raz u siebie robił remont. Może sie udać, ale może sie też nie udać i wtedy fuszerka wychodzi. Mówię z doswiadczenia.
- 10 0
-
2014-07-15 08:45
sezonowane
Kidyś w stanie otwartym surowym budynki stały przez zimę, żeby się wymroziły i wysuszyły. Teraz trzeba dosuszać mieszkając.
- 26 0
-
2014-07-15 15:48
ehh
Czytając komentarze widzę frustracje ludzi, którzy skupili się na tym,że ktoś dostał od taty pieniądze na mieszkanie.
Każdego z Was może taka sytuacja spotkać,że dostajecie wadliwy produkt od dewelopera. Brak empatii
Najprawdopodobniej jeśli było to mieszkanie pokazowe to zostało bardzo szybko urządzone nim wilgoć technologiczna choć w minimalnym stopniu została usunięta.Większość mieszkań nim zostanie urządzona stoi dość długo i wysycha. To właśnie jest powodem zagrzybienia tego mieszkania a nie jakiś durny brodzik, bo co brodzik ma wspólnego z grzybem pod listwami przypodłogowymi. To bzdura jaką deweloper wciska.- 25 2
-
2014-07-15 15:43
Tatuś dał ci prawie bańkę na mieszkanie a Ty i tak nie umiałeś ich dobrze wydać i musiałeś "przżydzić i kupić trochę taniej jakieś mieszkanie pokazowe. Wspolczuje ale w sumie powinienes sie cieszyc ze nie wziales na to mieszkanie kredytu jak wiekszosc osob :)
- 6 13
-
2014-07-15 15:07
Niezły cwaniaczek z Andreasa
Niezły cwaniaczek, hehe :) Mijanie sie z prawdą, niedomówienia, żal i lament... dwa za jedno i pewnie jeszcze chciał mebelki z Moma studio albo od Klera. Wynajął mieszkanko, najmujący nie zgodzili sie na wpuszczenie ekipy i musialby im płacić karę, a teraz struga Greka... fajny gościu ten ANDREAS
- 13 16
-
2014-07-15 08:08
tez wynajmuje.. (1)
no właśnie tak to jest z wynajmowaniem mieszkań :/, ludzie o nie swoje w ogóle nie dbają, kto wie czy najemcy, np. sopoccy imprezowicze w ogóle się przejmowali stanem mieszkania i zgłaszali cos do wynajmującego..
- 29 7
-
2014-07-15 14:38
Tak, masz rację
nie bierz się za to :D
- 3 3
-
2014-07-15 14:35
skoro Aquarius
to i nie dziwi że tyle wody ;-)
- 27 0
-
2014-07-15 12:31
Co za debil kupuje mieszkane pokazowe
Jak w tytule.
- 9 7
-
2014-07-15 09:31
Mieszkanie w prezencie (2)
Super prezent facet dostal. Tato tez chce mieszkanie w prezencie, urodziny mi sie zbliżają.... obiecuje nie wynajmować, szanować i wietrzyc!! Nie bede chodowal grzybów! !
- 13 6
-
2014-07-15 12:21
Ok, mówisz- masz....
- 4 4
-
2014-07-15 09:34
Oferuje mieszkanie do wynajecia
Jak nie masz gdzie mieszkac to moge Ci wynająć mieszkanie!! Cena okazjonalna, bez lokatorów - podgrzybków, muchomorków!!! Zapraszam
- 5 4
-
2014-07-15 10:14
mieszkanie (2)
67m za 900tys, trzeba chyba na glowe upasc
- 16 6
-
2014-07-15 12:14
Wiczlino-Chwarzno, 80 metrów, 400 tys. z urządzeniem
Do sopotu samochodem: 10-15 minut.
Przepłacić 500 tys - bezcenne.- 17 3
-
2014-07-15 10:19
znośna cena jak na Sopot
w tej lokalizacji
- 5 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.